Księżyc wstydliwy podgląda mnie przez okna. Ubiera w banały
i konsekwencje. Podsłuchuje nieme szepty, przeszywające rozciągłe pauzy. Kpi
sobie z mętnych monologów. O czym one są? Niewzruszenie przesiewa słowa przez próżnię.
Wycisza skupiska emanacji, sylab ogniska zapalne. Każe pobrzmiewać nieistotnym szczątkom liter. Chłonę szalenie te paradoksy. By móc
przetrwać kolejne mdłe konfrontacje ze wschodami Słońca. Mniej ckliwie.
Niezachwianie. Bardziej spójnie.
Świt czeka wiernie przy łóżku. Ubiera mnie w codzienność.
*
Od wtorku zaczynam pracę. Mój cel to przetrwać 1,5 miesiąca w miejscu, którego nienawidzę i nie zwariować.
cudowne!
cudowny utwór. (uśmiecham się)
OdpowiedzUsuńnocą paradoksy, strachy wychodzą z szafy, siadają na parapecie i patrzą wyczekująco, mając nadzieję, że człowiek nie zmruży oczu. usiądź przy nich. nie po to by przetrwać. po to by spróbować je zrozumieć. okiełznać. zaprowadzić z powrotem do szafy. zasnąć. snem spokojnym, jagodowym. a później sama ubrać się w codzienność. z uśmiechem na ustach.
jaka to praca ? trzymam kciuki.
wszyscy jesteśmy otaczani paradoksami i, chcąc nie chcąc, stapiamy je ze sobą każdego dnia. nie warto próbować je zrozumieć, one służą temu, by przyzwyczajać nas do siebie. tylko i wyłącznie.
Usuńtelemarketing. ble.
wybacz, ale potwierdzam : ble (śmieję się)
Usuńa ja mimo wszystko próbuję je zrozumieć... wiem, że czasem trzeba nam coś po prostu przyjąć, zaakceptować. a ja nie jestem znowu aż tak matematyczna by tłumaczyć wszystko. ale niektóre paradoksy warto zrozumieć... przynajmniej ja tak czuję.
miałaś okazje pracować w telemarketingu? :-)
Usuńpróbujesz je zrozumieć - co z tych prób wychodzi?
(uśmiecham się) na całe szczęście nie. ale mnie samo słowo czasem odrzuca. nienawidzę pracy przy komputerach, telefonach... nienawidzę reklam. a najbardziej mnie wkurzają ludzie wydzwaniający do mnie i nakłaniający do kupna czegoś mimo wyraźnego "nie! dziękuję". wiem, że to jest ich praca, ale nie znoszę tego...
Usuńuważam, że nie warto się śpieszyć. podejrzewam, że będę próbowała je pojąć aż do końca mojego życia. choć wiesz... czasem mam wrażenie, że ludzi okrywa taki płaszcz paradoksów. chyba nawet jestem jedną z takich osób. ale ludzie nie lubią trudności, znaków zapytania. i omijają takich szerokim łukiem. ja poznałam kilka takich paradoksów. (uśmiecham się) poświęciłam im uwagę, w pewien sposób "rozgryzłam", a z jednym z nich jestem w związku. także - było warto.
zwłaszcza, że wbrew pozorom, to naprawdę męcząca praca. prywatnie nie lubię się ludziom narzucać, nie bywam nachalna. ta praca mnie do tego zmusza. poza tym klienci zdarzają się być tacy niewyrozumiali. dzwonię do nich ze sprzedażą internetu na komórkę, a oni zarzucają mnie swoimi problemami związanymi ze zbyt wysokim abonamentem czy brakiem zasięgu i nie sposób wytłumaczyć im, że nie mam na to najmniejszego wpływu.
Usuńchyba uświadomiłaś mi najbardziej oczywistą rzecz na świecie. że ludzie sami dla siebie nawzajem stanowią największe paradoksy :-)
czasem po prostu dzwonicie w najmniej spodziewanym i odpowiednim momencie. wiem, że nie możecie tego wiedzieć. pamiętam, że rok temu mój dziadek miał wypadek samochodowy, dostaliśmy informację, że jego stan jest krytyczny i nie ma szans na przeżycie. z drżącymi rękoma, łzami w oczach jechałam z moim ojcem do szpitala... w właśnie wtedy ktoś zadzwonił próbując namówić mojego ojca już nawet nie pamiętam na co. powiedział: "nie, nie dziękuję. nie jestem zainteresowany", a ktoś coraz bardziej naciskał... to nie jest dobre wspomnienie. nie potrafiłabym tak pracować.
Usuńkażdy z nas jest paradoksem. (uśmiecham się) więc czasem warto spróbować odszyfrować kogoś... bo może pod tym szczelnym płaszczem skrywa się ktoś niesamowity, ktoś kto skradnie nasze serce.
oczywiście, w 100% zgadzam się z Tobą, bo i mnie takie telefony drażnią. niestety nie mamy najmniejszego wpływu na to, jaki moment na rozmowę wybierzemy. jednak mimo wszystko, uważam, że ludzi powinno być stać na kulturalne zakończenie rozmowy, bez bluzgów i pretensji. ja nienawidzę siebie za to, że w pracy taka jestem, a raczej muszę być. każdy z nas ma za sobą menadżera, dla którego pojedyncza umowa to świętość nad świętościami i gdyby nie ta presja z ich strony, z pewnością zbierałabym wyłącznie stawki godzinowe, a nie sprzedażowe.
Usuńotóż to. szkoda, że dzisiaj większość spogląda wyłącznie na naszą powierzchowność.
podobno te rozmowy są nagrywane? skoro ktoś będzie próbował zakończyć rozmowę łańcuszkiem wulgaryzmów, nie grozi mu za to jakaś kara ? zawsze mnie to zastanawiało. (nie to, że mam ochotę was zbluzgać ;p)
Usuńniestety. żyjemy w takich czasach. ale skoro my mamy tą świadomość - nie bądźmy jak reszta. czasem chciałabym żyć wcześniej... za czasów długich sukni, zdobywania kobiety serca przez schadzki, kwiaty, szarmanckość... ;>
są nagrywane, ale nawet jeżeli jakiś klient zwyzywa konsultanta, nie poniesie z tego tytułu żadnych konsekwencji - "ryzyko zawodowe" :d nagrywanie rozmów służy raczej po to, żeby klient mógł się odwołać do rozmowy, jeżeli uzna, że został oszukany.
Usuńa mnie ta szarmancja, kwiaty, zdobne suknie z kolei bardzo kojarzą się z powierzchownością. tyle, że wówczas, rzeczy te były przeznaczone dla nielicznych. dzisiaj każdy próbuje wykreować swój wizerunek, próbuje odzwierciedlić siebie jak najlepiej, chociażby poprzez strój i niestety każdy ulega temu zjawisku. i każdy ulega skłonności do oceniania naszej powierzchowności. koło się zamyka.
^^ dobrze wiedzieć. mnie zawsze spinało, że coś mi się "wymsknie" mało przyjaznego i zostanę za to jakoś ukarana. przynajmniej tak działa odstraszająco informacja na początku rozmowy, że wszystko jest nagrywane.
Usuńakurat te suknie były tylko moim skojarzeniem z dawniejszymi stuleciami. nie musi być pięknych sukien. chodzi mi głównie o mentalność ludzi. bo widzisz... właśnie ja czuję, że dziś wszystko jest bardziej "na pokaz", niż kiedyś.
piosenka cudna.
OdpowiedzUsuńa cel na najbliższy miesiąc mam taki sam. już mi mdło, jak o tym myślę.
gdzie pracujesz? :d
Usuńw Holandii :D a Ty?:)
Usuńw telemarketingu :d
Usuńwooow, dlaczego się nie cieszysz? ja bym skakała z radości, gdybym moje codzienne 6-godzinne ględzenie mogła zamienić na pracę w Holandii :d
bo nijak się ma ta praca do czegokolwiek w moim przyszłym życiu ;p a poza tym nie lubię tego kraju.
Usuńuwierz mi, że moja praca to skrajny biegun w stosunku do moich pasji i zainteresowań. to taka raczej opcja 'na przemęczenie się'.
Usuńdlaczego nie lubisz Holandii? :-)
moja tak samo ;)
Usuńten kraj jest za płaski, za kartonowy, za sztuczny... oni tutaj mają gotowe obiady w zamrażalkach sklepowych, które wystarczy wsadzić do mikrofali. i ci ludzie jacyś tacy nieciekawi... no nie moje klimaty generalnie;)
nocą wszystko jest bardziej ckliwe, jakoś tak przeżywamy intensywniej, czasem zbyt przesadnie. analizy, samotne w głowie monologi bezsensowne. a zaraz niewyspana dostrzegasz, że znów dzień i szara rzeczywistośc i nowa porcja błędów do analizowania nocą.
OdpowiedzUsuńpowodzenia z tą pracą!
dokładnie. dzień wszystko upraszcza. przywraca powszedniość.
Usuńcierpliwość mi się raczej przyda :d
w dzień nie jesteśmy pozostawieni sami sobie, zawsze znajdzie się coś do zrobienia co nie pozwoli nam się skupić na tym, co naprawdę nas trapi i boli.
Usuńno to cierpliwości życzę :*
p.s. piosenka very good.
za to wieczorami miewamy niewygodną skłonność do podsumowań. okazuje się, że nagle pobudzamy w sobie uczucia kompletnie oderwane od codzienności.
Usuńdziękuję :* będzie mi niewiarygodnie potrzebna :d
p.s. piękna, prawda? szkoda, że tak mało znana.
To prawda, wieczorami też budzą się w nas wszelkie lęki, powracają wspomnienia, które chcielibyśmy głęboko schować i ich nie pamiętać. nocą wszystko jest inne.
Usuńp.s. rzeczywiście, nigdy nie słyszałam. ale warta uwagi.
dlatego właśnie kiedyś nie lubiłam nocy.
Usuńp.s. inne piosenki Marble Sounds również, polecam :-)
Ja już się pogodziłam z tym. Noce czasami też mogą być przyjemne, ale właśnie tylko czasem.
Usuńprzesłucham na pewno wszystkie :)
oczywiście. ja marzę o nocy nad morzem. od zachodu do wschodu Słońca.
UsuńNocą wszystko jest inne, bardziej oddziałujące, bardziej tajemnicze, po prostu - bardziej.
OdpowiedzUsuńbardziej wewnętrzne, duchowe. bardziej osadza się na nas.
UsuńWłaśnie o czymś takim myślałam :)
UsuńA czym się zajmujesz w pracy?
dzwonię do klientów Orange i sprzedaję (wciskam) im pakiety internetowe na telefon 100 i 300 MB. naprawdę niewdzięczna praca. nienawidzę siebie za nią 6 godzin w ciągu dnia.
UsuńOj, współczuję :| Ja nigdy nie odbieram telefonów, jak dzwoni do mnie ktoś od operatora, a jeśli już to mówię, że jestem zajęta. Wiem, że nie pomagam ludziom, ale cóź.
Usuńpowiem szczerzę, że wolę klientów, którzy nie odbiorą, oszczędzą mnie i sobie zbędnego ględzenia, niż tych, którzy wysłuchają mojej przemowy, wdadzą się w dyskusję, a potem mimo wszystko podziękują.
UsuńA musisz zadzwonić w ciągu dnia pracy do określonej liczby potencjalnych klientów, czy po prostu do tylu, żeby Ci zleciało te 8 godzin pracy?
UsuńGratuluje pracy, daj znać jak Ci idzie ;)
OdpowiedzUsuńnaprawdę, nie ma czego. nienawidzę jej. i jeszcze nędzne zarobki.
Usuńale na pewno dam znać jak mi idzie :-)
Z czasem się pewnie przyzwyczaisz ;) Ważne, że zdobywasz należyte doświadczenie ;) Reszta jakoś sama się ułoży..
Usuńpewnie się przyzwyczaję, najgorsze są pierwsze dni. co do zdobywania doświadczenia - niestety ten rodzaj pracy nijak ma się do wymarzonego sobie przeze mnie zawodu. powinnaś napisać: 'ważne, że zdobywasz należyte korzyści pieniężne', choć i tak bardzo marne :d
UsuńTo napiszę tak:
UsuńWażne, że coś robisz i się nie nudzisz, a dostajesz za to pieniądze ;)
jasne, za bezproduktywne marudzenie w domu nie dostawałabym pieniędzy :d
UsuńSkąd inspiracja na taki bardziej wyniosły post? :)
OdpowiedzUsuńnie wiem. pisałam go mnóstwo godzin. w nocy. głupie, kilka zdań pisać tak długo.
UsuńNie lubię nieprzespanych nocy, podczas których za dużo jest czasu na poważne przemyślenia. Często od tego uciekam, tchórz ze mnie.
OdpowiedzUsuńw jaki sposób uciekasz?
Usuńczasami noce same zmuszają nas do przemyśleń, ciemność, zamiast zamykać, otwiera nam powieki, a wieczorny chłód każe czuwać. ja nie umiem uciekać. to wszystko jest silniejsze.
Wystarczy, że włączę muzykę - nie lubię jej słuchać wyłącznie jako "tła" do czegoś, moim zdaniem o muzyce też trzeba pomyśleć - noc to dobry czas na to. A do tego pozwala mi to uciec od natłoku innych myśli.
Usuńdla mnie muzyka to doskonałe tło. dodaje dramatyzmu smutnym sytuacjom, pozwala bardziej się wzruszać przy wspomnieniach minionych przeżyć.
UsuńTo też - czasami tego użytkowania nie da się uniknąć. Ja lubię kontemplować "co artysta miał na myśli". Śmieszne, bo wychodzi mi to tylko w muzyce i malarstwie, w poezji jestem beznadziejna!
Usuńnaprawdę? być może wynika to z Twoich pasji? skupiasz się wyłącznie na tym, co naprawdę przykuwa Twoją uwagę. wiele osób nie ma cierpliwości do poezji, ja nierzadko również. czyje wiersze próbowałaś interpretować? :-)
UsuńSama wierszy nie interpretuję, jedynie w szkole. Zazwyczaj dostajemy wiersze poetów XXI-wiecznych, świeżutkie, no ale z tego typu "nowoczesnych", a więc jak dla mnie pozbawionych sensu. Z bardziej znanych nazwisk, kilkakrotnie zabierałam się za Szymborską, ale jej twórczość zupełnie do mnie nie przemawia.
UsuńKurczę, a to jest dziwne, bo czasem cienka jest granica pomiędzy wierszem a piosenką. Na przykład moim zdaniem twórczość Boba Dylana to śpiewana poezja, jego teksty to nie zwykłe słowa piosenek.
szczerze mówiąc, ja również nie rozumiem zachwytów nad twórczością Szymborskiej. na pewno jest w niej jakiś ułamek geniuszu. ale widocznie nie mnie ten pierwiastek wydobyć i zrozumieć.
Usuńdokładnie. co sądzisz o poezji śpiewanej? :-)
Poezja śpiewana jest zupełnie nie w moim stylu, jeżeli masz na myśli tę naszą, rodzimą. Podobają mi się niektóre teksty, jednak nie odpowiada mi muzycznie po prostu.
Usuńrozumiem. ja do poezji śpiewanej mimo wszystko mam słabość, ponieważ wykonywałam ją przez dwa lata mojego życia. prywatnie gustuję w nieco innych gatunkach muzycznych, ale mimo wszystko sentyment pozostał i chętnie do niej wracam. :-)
UsuńOddałabym wszystko żeby umieć śpiewać, chociaż trochę :D
Usuńoby praca nie była taka zła;)
OdpowiedzUsuńnoce uwielbiam. zawsze wydaje mi się,że noce wszystko jest wyraźniejsze. wyostrzone i głębsze. widzimy.czujemy.jesteśmy. bardziej. szczególnie kiedy sen leży skulony obok i nie dotyka rzęs.
co kto lubi. ja nie lubię :-)
Usuńrównież uwielbiam wieczory. być może nawet nie ze względu na to, że wszystko jest inne. ze względu na to, że ja staję się inna.
mają w sobie coś niezwykłego. masz rację,noce zmieniają ludzi. odsłaniają zakamarki za dnia śpiące.
Usuńalbo zasłaniają te widoczne ze dnia :-)
Usuńto też:) ale podczas pełni takich jak ostatniej nocy nie wiem czy da się cokolwiek zasłonić:)
Usuńwszyscy skarżą się na pełnię. ja nawet jej nie zauważyłam :d
Usuńja lubię pełnię. światło nocą idealnie podkreślające jej magię.:)
Usuńnoce w ogóle bywają magiczne. czasami nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele dzieje się, gdy leżymy już w łóżkach.
Usuńchciałabym być w wielu miejscach naraz często nocami. by oglądać je z każdej perspektywy.
Usuńbyć nocnym obserwatorem. moje niespełnione marzenie.
Usuńa jaka ta praca? :D
OdpowiedzUsuńtelemarketing. czyli gówno.
Usuńale jednak coś, teraz, jak pracy nie ma, to trzeba brać co jest :)
Usuńtak zrobiłam, brałam co jest. w końcu lepsze 1000 zł niż nic. chociaż na pewno będę szukać dalej, a nóż trafi się coś lepszego.
Usuńna pewno się coś znajdzie fajniejszego ;)
Usuńoj nie wiem, nie byłabym taką optymistką :d
Usuńja jestem przesadną optymistką, wszystko widzę przez różowe okulary :D
UsuńW nocy całkiem inaczej się zachowujemy. Chociaż mi się wydaje, że nocą jestem jakaś taka prawdziwsza.
OdpowiedzUsuńnocą człowiek nie musi zakładać maski, tak bardzo powszechnej za dnia. ponieważ w nocy mrok może zamaskować nasze prawdziwe uczucia przed innymi.
UsuńNie ograniczamy nawet myśli :)
Usuńlubię tę swobodę :-)
UsuńKtóż by jej nie lubił :)
Usuńmoże Ci, którzy za dnia muszą się nieźle namęczyć, żeby wykreować własny wizerunek, taki jakimi chcieli być widziani, a wieczorami zostają pozostawieni samym sobie, takimi jakich siebie nie lubią.
UsuńNie da się zawsze być w 100% sobą :)
Usuńrzeczywiście, są sytuacje, kiedy trzeba być nienaturalnie grzecznym i kulturalnym :d
UsuńA czasami przydałoby się być nienaturalnie wrednym, brakuje mi tego :D
UsuńCo to za praca? Ja dwa dni byłam zrywać owoce. Dzisiaj przerwa i od jutra do soboty.
OdpowiedzUsuńw telemarketingu.
Usuńzadowolona jesteś z pracy? :-)
Myślałam, że będzie gorzej. Ale jest na lajcie. Dziennie 50-60 zł także jestem zadowolona. Do soboty rwę, potem jest koniec.
Usuńfajnie :-) mnie koniec pracy czeka jakoś 7 września. przynajmniej tak planuję.
Usuńwiesz już na co przeznaczysz oszczędności? :-)
Musiałam kupić sobie kilka rzeczy.
UsuńI zapłacę we wrześniu za szkołę.
Usuńja uwielbiam trwonić zarobione pieniądze na własne zachcianki :d
UsuńNo przyznam się, kupiłam sobie spodnie, trzy bluzki, papierosy i rurki z kremem :D
Usuńudane zakupy :-) też sobie obiecuję, że wybiorę się na takie po wypłacie :d
UsuńGdybym miała stałą wypłatę wybierałabym się na takie co miesiąc :)
UsuńA mi się nie udało z pracą. Co będziesz robić?
OdpowiedzUsuńwciskać ludziom internet na komórkę :p
Usuńdlaczego nie wyszło? :-( może jeszcze coś znajdziesz!
Haha, to lepsze niż moje niedoszłe zrywanie truskawek :D Bo mieszkam na końcu świata.
Usuńnie wiem co bym wolała. przy zrywaniu truskawek nie męczy Cię presja wywierana przez menadżerów :d
Usuńczyli gdzie?
Ale męczy Cię ból wszystkiego, upał\deszcz i 10 h dziennie roboty siedem dni w tygodniu ;)
UsuńGdzieś gdzie nie ma pracy, ludzi, ani pieniędzy.
więc chyba rzeczywiście wolę 6 godzin dziennie przy komputerze, ze sparaliżowanymi mięśniami twarzy :d
Usuńsą takie miejsca? :d
Ha no właśnie :D Sąąą i moje 'szczęście' jest takie, że tu mieszkam xD
Usuńale czy takie 'odludzie' nie ma swoich uroków? :-)
Usuńnie, zdecydowanie nie xD
UsuńDlaczego akurat praca, której nie lubisz?
OdpowiedzUsuńnic innego nie mogłam znaleźć. wyszłam z założenia, że lepsze to niż nic i jakoś zdołam się te 1,5 miesiąca przemęczyć.
UsuńMasz rację. trzeba próbować... kasa piechotą nie chodzi.
Usuńzwłaszcza w dzisiejszych czasach :-)
UsuńOstatnio znalazłam dychę na ulicy, da się żyć ;p
Usuńwow, może to jakieś fatum? przyciągasz samoistnie pieniądze - to znak pomyślności materialnej w przyszłym życiu zawodowym :d
UsuńW to wątpię, bo z własnej woli chciałabym zostać nauczycielką :p
UsuńAleś się nastawiła na "nie". Więcej optymizmu, nasze myśli do nas wracają. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńCo do artystycznego Księżyca, dzisiejszej nocy, chciałam go przekląć, bo nie miałam jak zasłonić sobie okna i świecił mi po oczach. ;c
nastawiona jestem na nie, bo miałam okazję spędzić w tej pracy 3 miesiące, tyle, że za dobrą kasę. chciało mi się pracować. teraz zarobki zostały masakrycznie wręcz zminimalizowane, więc mój zapał ostygł...
Usuńnie mów tak! chciał po prostu o sobie przypomnieć. może za mało go doceniasz? :d w końcu taki jest piękny :-)
gdzie Ty się podziewasz, że Twój blog nie istnieje ? ! ? !
UsuńUuu, to faktycznie, jak zarobki obniżone - sprawa niezbyt fajna. Ja przepracowałam miesiąc, wypłaty jeszcze nie dostałam, mniej więcej spodziewam się na ile mogę liczyć - fajerwerków nie ma. Tylko, że akurat w moim przypadku nie mogłam mówić o tym, że nienawidzę miejsca pracy, bo panowała tam wspaniała atmosfera, którą tworzyli ludzie. Praca sama w sobie niezbyt wdzięczna, tym bardziej, że trafiali się kupujący, którzy traktowali nas pracowników, jak popychadła, ale dało się przeżyć. ;-)
UsuńI w takim razie mam nadzieję, że dasz radę. Jak człowiek zaciśnie zęby, potrafi wiele znieść ;-*.
Księżyc zrobił mi to samo dwa dni z rzędu. To nie było fajne...
Blog istnieje, ma się dobrze, nawet nowy post jakoś niedawno dodałam. Nie wiem, czemu onet tak wariuje, ale ponoć za niedługo platforma blog.onet przerzuca się na blog.pl, więc mam nadzieję, że wreszcie wszystko będzie ładnie działało. ;-)
rzeczywiście atmosfera jest chyba kluczowym elementem przesądzającym o chęci do pracy. gdzie miałaś okazję pracować? wywnioskowałam, że zajmowałaś się sprzedażą.
UsuńNoce są jakieś kojące. Czasem bardzo bolesne, bo głośniejsze są nasze myśli. Ale mimo wszystko, piękne są, bynajmniej te letnie wieczory.
OdpowiedzUsuńZ pracą to już tak bywa, że nie zawsze się robi to co lubi. Ale od czegoś trzeba zacząć, dasz radę!
piękne. ale najbardziej refleksyjne są zimowe wieczory :-)
Usuńtrzymam się tej myśli :-)
czy ja wiem, latem wieczór jest taki przyjemny...cieplutki :>
Usuńco kto lubi. ja, pod względem upodobań klimatycznych, jestem zdecydowanie typem skandynawskim :-)
Usuńmi ostatnia zima dała nieźle w kość. i od tej pory ubóstwiam lato :D
Usuńja jestem wybitnie odporna na mrozy, wiatry. od kilku dobrych lat nie zdarzyło mi się chorować zimą.
Usuńa jak jest u Ciebie pod tym względem? :-)
oj, u mnie to tragedia. od małego zawsze często chorowałam. mam mega osłabioną odporność. lekki wiaterek i już gardło-katar-kaszel i po mnie.
UsuńPółtora miesiąca zleci ci okropnie szybko.
OdpowiedzUsuńMój cel?
Wrzesień. Przetrwać dziesięć miesięcy w miejscu, którego nienawidzę. Przepraszam, dwadzieścia, bo to dwa lata liceum.
Ale ja nie narzekam.
Pomyśl sobie, że to przecież praca, wypłatę dostaniesz. Niestety, czasem trzeba zrobić coś wbrew sobie, ale potem efekty pracy cieszą. :)
mam nadzieję, że zleci szybko, chociaż zdarzają się chwile zwątpienia - 6 godzin w pracy to dla mnie jak wieczność. tylko ta wypłata (niska, bo niska) podtrzymuje mnie teraz na duchu.
Usuńdlaczego akurat wrzesień? wracasz do Hiszpanii?
Nie możesz o tym tak uporczywie myśleć. Kiedy ja skupiam się na odliczaniu minut do końca czegoś tam, to czas okropnie mi się wlecze.
UsuńTaaaaaak. Niestety, tylko miesiąc miałam wolny od Hiszpanii. Od września zaczyna się koszmar. Na samą myśl przechodzą mnie ciarki.
masz rację. tylko jak zająć myśli czymś innym?
Usuńaż tak bardzo nie lubisz tego miejsca? w przyszłości zamierzasz znowu na stałe wrócić do Polski?
No wiesz, jeśli ostatecznie skupisz się na pracy, to może i jakąś podwyżkę dostaniesz? :D A jeśli to nie jest opcja dla ciebie, to przecież zawsze zostaje liczenie baranów. A nie, to na spanie. No to... może pomyśl o tym, co sobie za zarobione pieniądze kupisz? Albo w godzinach pracy zwiedź świat w Google. Polecam.
UsuńSamą Hiszpanię lubię, Barcelonę kocham. Nie lubię mojego miasta, jakoś nie wiążę z nim dobrych wspomnień, a to wszystko przez ludzi. No nie wiem, jeśli zapytasz mnie, co mi zrobili, to muszę się otwarcie przyznać, że... NIC. Chodzi o to, że to są ludzie z totalnie odległej planety, wiele osób bezwartościowych. Nie mają żadnych celów w życiu, spędzają życie na komputerze (Facebook) i na żaden temat nie porozmawiasz, bo nie znają nawet kultowych postaci ze świata kina albo muzyki. I nie wiem, czy tu chodzi o cały naród, czy to ja akurat trafiłam na takie grupy (kiedyś w teleturnieju pytali o Marię Curie, to koleś powiedział, że nigdy nie słyszał). Na początku to było znośne, ale ciężko na każdym kroku tłumaczyć kto to jest, na przykład, Ernest Hemingway albo Metallica (mało trafne zestawienie, ale z życia wzięte). Jedna z koleżanek stwierdziła, że RHCP to polski zespół. Inna myli Kennedy'ego z Bushem. A bywają jeszcze gorsi, którzy nie znają żadnej z wymienionych wyżej postaci. Ręce opadają, po prostu.
No i jak tak sobie myślę o powrocie w tamte rejony, to zwyczajnie rzygać mi się chce. Wiesz, zapieram się sama w sobie rękami i nogami, ale to jest nieuniknione. Do Polski wracać nie mam zamiaru, bo dużo poświęciłam i straciłam, i ciężko byłoby mi się od nowa tutaj zaadoptować. Ale za ojczyzną tęsknię i pochodzenie podkreślam za każdym razem, przy każdej okazji. W takim razie zapytasz: czego chcesz?! No i ci odpowiem, że marzy mi się USA. Dobra, trochę banalne, ale nic na to nie poradzę. Na razie jestem zauroczona tym krajem (nie ludźmi; i w sumie sama nie wiem, co mnie tak zauroczyło, po prostu czuję jakiś "pociąg" do tego miejsca) i chciałabym spróbować swoich sił właśnie tam. Ewentualnie zamieszkać w Barcelonie.
Długi mi coś wyszedł ten komentarz. :D
rozumiem Twoją niechęć do tego typu ludzi, bo sama nie lubię osób, z którymi, poza banałami dotyczącymi pogody czy zakupów, nie ma po prostu o czym rozmawiać. szczerze powiedziawszy, w tej chwili nieznajomość postaci, które wymieniłaś, wydaje mi się absolutną abstrakcją. być może wynika to z niskiego poziomu szkolnictwa w Hiszpanii, o którym kiedyś wspominałaś?
Usuńrozumiem Twoje marzenia związane ze zmianą miejsca zamieszkania, bo sama śnię co noc o pięknej Norwegii. ale dlaczego akurat USA? :-)
Poziom szkolnictwa jest niewiarygodnie niski, ale sama już nie wiem, czy to w mojej szkole, czy to w całej Hiszpanii. Mimo wszystko istnieje wiedza książkowa i wiedza, którą możesz zdobyć oglądając wiadomości lub czytając gazety. Cóż... hiszpańska młodzież raczej nie interesuje się sytuacją na świecie, a jeśli informacje ze świata muzyki nie są o flamenco, to też się nie zainteresują.
UsuńSzczerze? Sama nie wiem. Czytałam na temat tego kraju i oglądałam filmy, i chyba trochę się zauroczyłam. Jasne, mają swoje "słabe strony", jak każdy kraj. Chciałabym po prostu spróbować i przekonać się jak to tam jest.
Norwegia? O, a czymże cię tak zauroczyła? :>
...a może jednak nie będzie tak źle?
OdpowiedzUsuńzobaczymy. liczę na to, że 1,5 miesiąca szybko mi zleci :-)
UsuńTo na pewno :)
Usuńna razie tydzień za mną :d
UsuńPowoli do przodu :)
Usuńoj, dokładnie - powoli. :-)
UsuńAż tak? ;D
Usuńcoraz bardziej nienawidzę tej pracy. ale jednocześnie, coraz bardziej się do niej przyzwyczajam.
UsuńParadoks ;D
UsuńCzyli gdzie pracujesz?
OdpowiedzUsuńNie lubię już bezsenności. Nie w Krakowie.
w telemarketingu, sprzedaż telefoniczna. blee.
Usuńdlaczego akurat nie w Krakowie?
moj kotek chcial tam pracowac, ponoc dobrze platne i nie takie zle :))
Usuńbo tutaj w nocy samotnosc odczujesz dwa razy mocniej
wiesz... jak pracowałam tam 2 lata temu, potrafiłam zarobić 3 tys. w 3 tygodnie. teraz jednak tak zminimalizowali stawki, że dzisiaj zastanowiłabym się 3 razy zanim podpisałabym umowę. tak czy siak, obecnie jestem na wypowiedzeniu :d
Usuńz czego to wynika?
mozliwe, nie wiem, nigdy tam nie pracowalam :)
Usuńz tego, ze tu miasto nie zasypia, pelno ludzi, ciagle sie cos dzieje. idac miastem noca widzisz tlum ludzi. a w tlumie ludzi najbardziej odczuwa sie samotnosc. szczegolnie, gdy idzie sie samemu.
koi mnie to,co czytam,czasem chciałabym po prostu nie móc zasnąć..i bezsensownie wpatrywać się w zasłane ciepłą mgiełką nocne niebo i słuchać koncertu świerszczy.
OdpowiedzUsuńi szukać rozwiązań w tym ciemnym niebie? i w koncercie świerszczy? myślisz, że by przyszły?
Usuńwierzę,nieustannie:)
Usuńi rozwiązania same się znajdują? problemy ulatują?
Usuńco to za praca ?
OdpowiedzUsuńnajnudniejsza, najniewdzięczniejsza, najbardziej stresująca, jaką mogłam tylko znaleźć - sprzedaż telefoniczna.
Usuństresująca, to fakt. ja nienawidzę rozmawiać przez telefon z kimś kogo nie znam. nie odważyłabym się na taką pracę. byłam dziś w urzędzie pracy i nie mieli dla mnie żadnej oferty, no cóż, w tym kraju nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem :D
Usuńto akurat dla mnie najmniejszy problem. najbardziej stresujący są menadżerowie i ich stałe teksty typu: 'została godzina pracy, masz zrobić jeszcze 4 umowy'. i to, że bez mrugnięcia okiem, potrafią zmieszać cię z błotem.
Usuńcierpliwości, na pewno z czasem coś dla Ciebie znajdą. a jaki zawód możesz wykonywać?
oni już dawno by coś znaleźli, tylko ja za każdym razem wmawiam im, że nie będę miała dojazdu.
Usuńchyba nie wytrzymałabym w takiej pracy, gdzie odczuwałabym taki stres.
dlaczego odmawiasz ciągle pracy? nie chcesz tak naprawdę pracować? :d
UsuńCo będziesz robić? :)
OdpowiedzUsuńwciskać ludziom internet na komórkę przez telefon, czyt. wysłuchiwać bluzgów, żali, oskarżeń, zbierać pretensje menadżerów.
Usuńomg, najgorsze co może być. Też mogłam tam iść, ale odmówiłam. Ja się do wciskania kitów po prostu nie nadaję :D
Usuńno, ale życzę powodzenia, to w końcu tylko 1,5 mies.
oj, na szkoleniu wbiliby Ci do głowy tyle technik sprzedażowych, tak by Cię nakręcili, że na pewno byś się nadawała. nie podoba mi się, że w tej firmie wszyscy wychodzą z założenia, że klient to idiota i można go sobie okręcić dookoła palca, jak tylko się chce.
Usuńa w ogóle to jak tak dzwonisz to wiara jest zainteresowana? bo ja to od razu mówię że nie mam czasu :D może do mnie już dzwoniłaś i tak usłyszałaś :D
UsuńCześć, przeniosłam się na blogspota :)
OdpowiedzUsuńz tego, co pamiętam, zarzekałaś się, że nigdy nie trafisz na blogspota? :d
UsuńWiesz, że boję się pełni księżyca? Gdy spoglądam na niego, kiedy jest w całej okazałości, to szybko, jak najszybciej odwracam wzrok, mając wrażenie, ze drzemie w nim jakaś nieczysta siła, która przeciąga mnie na złą stronę.
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
może drzemie siła nieczysta. może masz nadzwyczajne zdolności psychopatologiczne, sprawdź to :d
Usuńtak poważnie, mi księżyc kojarzy się z czymś niezwykle czystym, nieskażonym, niestrutym.
Chyba mam, większość snów mi się sprawdza. ;)
UsuńPatrz, jaka sprzeczność!
sensowna notatka, cudowna.
OdpowiedzUsuńtreść i forma, pełne paradoksów. :-)
UsuńJestem na blogspocie :)
OdpowiedzUsuńgdzie praca?
OdpowiedzUsuńzostałam konsultantem telefonicznym Orange. staram się nie zwariować.
UsuńTo chyba fajnie :) A chociaż dobrze płacą?
UsuńSpotkałaś się już z niemiłymi rozmówcami?
Usuńoj, nie raz. niemili to mało powiedziane. nawet komunikat o nagrywaniu rozmowy nie powstrzymał ich od zbluzgania mnie.
UsuńLudzie są naprawdę chamscy. Wystarczy powiedzieć "nie, dziękuję".
UsuńJaka to praca? Dasz radę, trzymam kciuki.;)
OdpowiedzUsuńw telemarketingu. czyli coś, przez co większość z nas zdolna jest rzucać telefonem po ścianach :d
Usuńżycz mi wytrwałości :d
Hah, no to naprawdę życzę Ci powodzenia, bo ja bym tam chyba nie wytrzymała. :D
OdpowiedzUsuńdlaczego myślisz, że byś nie wytrzymała? :
UsuńCiężko będzie przetrwać w miejscu, którego się nienawidzi. Czemu jest tak źle?
OdpowiedzUsuńciężko, ale pozytywnie nastraja mnie myśl, że w sumie pozostało już niewiele.
Usuńzarobki marne, praca nie do końca uczciwa, a najgorsza jest presja.
Ale jakieś pozytywy są?
Usuńmuszę przyznać-całkiem niezła nuta:)
OdpowiedzUsuńnoc jest porą magii. może dlatego, że mniej polegamy na oczywistosciach, które widzimy?
zatem powodzenia w pracy:)
noc ubiera się w metafory. i niedopowiedzenia.
Usuńdziękuję :-)
nie ma za co, powidzenie się przyda, skoro to takie nieprzyjazne miejsce. właśnie-jak nocny nieraz las:)
Usuńw nocy wszystko wygląda inaczej.. jakby lepiej?
OdpowiedzUsuńNocą zauważa się więcej niż w dzień. Nawet świtu się nie chce, bo przez niego trzeba na nowo wtopić się w codzienność.
OdpowiedzUsuńoooo bd pracować :) fajnie, chociaż nie widzę entuzjazmu :D ja może w przyszłe wakacje wylecę na 2 miechy do angli, może niecałe ale takie mam plany :) a co bd porabiać?
OdpowiedzUsuńNoc, chociaż ciemna, potrafi odsłonić tak wiele. Ale ja wole słoneczne dnie - pewniejsze.
OdpowiedzUsuńBędę trzymać kciuki, dosyć wysoko postawiłaś sobie poprzeczkę, skoro nienawidzisz tego miejsca ;*
Czemu kpi z monologów?
OdpowiedzUsuńNie wierzę w codzienność przy takim księżycu.^^ "Codzienność" - sam dźwięk już jest straszny.
OdpowiedzUsuńAle wytrwasz. Trzymam kciuki!
Powodzenia w pracy - przetrwasz, musisz choćby dla siebie i późniejszego zadowolenia :)
OdpowiedzUsuńhttp://all-guilty-by-association.blogspot.com/
Trzymam kciuki za to aby udało ci się wytrwać w pracy i oby te 1,5 miesiąca szybko zleciało!
OdpowiedzUsuń(parostatkiem-w-piękny-rejs.blog.onet.pl)
A co to za miejsce?
OdpowiedzUsuńubierania w codzienność ostatnio nie lubię.
OdpowiedzUsuń